26 października 2014

Moja pierwsza dres dress :)

Jak większość z szyjących, i ja zakochałam się w dresie :) Mnogość dostępnych typów, kolorów i wzorów dresówki, sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Na dodatek (i na szczęście) najczęściej jest bawełniana, a to ogromny plus, bo nie ma to jak naturalna tkanina. Na overlocku szyje się ją bajecznie, choć i na stębnówce poradzić można sobie równie dobrze. Jeśli jest z dodatkiem elastanu, to o wszywaniu zamka nie musimy pamiętać.

Jeśli ostatnio kupuję materiały, to w większości jest to dresówka. Ta, którą widzicie w tym poście kupowana była z przeznaczeniem na wygodne portki na spacer bądź do śmigania po domu.


Ostatecznie jednak stwierdziłam, że na spodnie jej szkoda i poza nimi miałam kilka koncepcji. Dresówki kupiłam 2mb, z części uszyłam spodenki dla Matysa, a część została na czas, kiedy wpadnę na pomysł wart wykonania, co by dzianiny nie zmarnować. No i wpadłam :)
Zamarzyła mi się luźna sukienka, z gumką w pasie, z długim rękawem, który zawsze można podwinąć (rękawa 3/4 nie ściągnę do nadgarstka, kiedy będzie mi zimno;) ). Wykroju szukałam długo - mogłam pokombinować z własnym wykrojem, ale za bardzo bałam się, że coś sknocę i wszystko pójdzie do kosza. W końcu padło na wykrój z Burdy 12/2013, model 121, ale że dresówki miałam ograniczoną ilość, z tego modelu wzięłam tylko górę, natomiast dół szyłam z prostokątów.

Nie obyło się bez kombinacji, zmian i problemów
Po pierwsze - z okrągłego dekoltu zrobiłam łódkę - okrągłych nie lubię, ale to można już zauważyć przeglądając mojego bloga. Po drugie - zależało mi na dopasowanych rękawach. Zmierzyłam obwód rękawa w bluzce, która mi odpowiada i do tego obwodu dopasowałam rękaw z wykroju. Po trzecie - nie chciałam zbyt wyciętych pach. Jak wiadomo, w Burdzie czasami pojawiają się wykroje, których pachy wycięte są do tego stopnia, że inni mogą podziwiać naszą bieliznę. Znów w ruch poszła więc ta sama bluzka, w której wymierzyłam (trochę na oko) długość podkroju pach, zarówno w przedniej, jak i tylnej części. Zmniejszyłam minimalnie (bo o około 1 cm) podkrój pachy na części tyłu. Dopasować trzeba było też główkę rękawa, żeby się wszystko zgadzało. Po czwarte - zszywając części tyłu, przy szyi zrobiłam zapas większy o około 1 cm z każdej strony, żeby dekolt z tyłu nie odstawał.
Dresówki miałam ograniczoną ilość, więc na dół modelu mi nie starczyło. Przednią część skroiłam z prostokąta o szerokości odpowiadającej szerokości sukienki w talii (z wykroju), natomiast tylną część skroiłam nieco węższą, bo na tyle pozwalał materiał, a właściwie jego resztka. Przypięłam górną i dolną część szpilkami, dopasowując brzegi i środek, no i zszyłam lekko naciągając węższą dolną część. W wykombinowany tunel wciągnęłam gumkę, rękawy i dół sukienki podłożyłam podwójną igłą.
Całość uszyłabym w jedno popołudnie (i kawałek nocy), gdyby nie to, że przy podkładaniu pierwszego rękawa złamała mi się igła. Następnego dnia pobiegłam do pasmanterii po drugą, bo przecież koniecznie chciałam sukienkę do pracy założyć. Igłę dostałam niestety tylko uniwersalną - gubiła ścieg dosłownie co kawałek, więc umęczyłam się strasznie (widać zresztą, jak brzydko wyszedł szew na rękawie). Po tych przygodach z wykończeniem dekoltu poszłam na łatwiznę. Teraz przed kolejnym szyciem z dzianin zakupić muszę specjalne igły, żeby takich sytuacji uniknąć.

Sukienka nada się na jesień i wiosnę, a w mroźne dni na górę narzucić można żakiet lub ramoneskę, na nogi legginsy i też z powodzeniem nosić, w różnych zresztą kombinacjach :)












Ekonomia szycia
Dzianina kosztowała mnie jakieś 58zł za 2mb, do tego dołożyłam szeroką gumę, która dostałam od cioci, i cienką na 1cm gumkę (to jakieś grosze), no i ostatecznie mam za tą kwotę spodenki dresowe dla Mateusza i sukienkę dla siebie. Za obie takie rzeczy w sieciówce zapłaciłabym o wiele więcej. Opłaca się więc, a i satysfakcja z uszytych ciuchów ogromna.

Podsumowanie:
Mój rozmiar: wg rozmiarówki Burdy - 36
Model: 121 z Burdy 12/2013
Rozmiar skrojony: 34 (leży idealnie)
Materiał: Dresówka pętelka, 290g (nie jest bardzo gruba, za to dość ciężka)
Ilość materiału: 1,3mb minus zużyty kawałek na kieszenie do spodenek
Wykorzystane maszyny i akcesoria: Domowa maszyna do szycia, overlock, nożyczki krawieckie, nici w kolorze tkaniny, podwójna igła, gumka o szerokości 1cm, szpilki.

Zastanawiam się, czy dołu lekko nie zwęzić robiąc takiego jakby tulipana. Co sądzicie?

22 października 2014

Chabrowy ołówek

Nie da się nie zauważyć, że niebieski jest moim ulubionym kolorze i to w każdym odcieniu :) Taka jest też czwarta spódnica z wcześniej zapowiadanych. Poprzednie znajdziecie TU, TU, TU i TU :)


Chabrowa spódnica powstała już dawno. Uszyłam ją z 70 cm bieżących satyny bawełnianej, korzystając z bardzo często pojawiającego się w Burdzie wykroju spódnicy ołówkowej (z jakiego modelu tym razem korzystałam - nie pamiętam, ale to ten sam, którego użyłam przy szyciu małej czarnej). Chabrowa powstała jeszcze przed czarną, a wybrany rozmiar okazał się o wiele za duży. Zmniejszałam jak się dało, ale spruć i szyć od nowa nie mogłam, bo choćby na zaszewkach zostały ślady igły. Problemy miałam też z rozporkiem, który nie układał się tak, jak chciałam. Zamek z kolei kupiłam zbyt długi i niezbyt dobrze to wygląda.Ostatecznie spódnicę skończyłam, kolor ubóstwiam, błyszczenie satyny już trochę mniej, to jak leży też nie bardzo, więc póki co spódnica leży w szafie i czeka aż się nad nią zlituję i założę choć raz.








W kolejce jeszcze czeka sukienka :) Stay tuned ;)

20 października 2014

Noszę sobie małą czarną

Dziś udało mi się namówić eM-a mojego na małą sesyjkę. Wyszło z niej zdjęć na trzy posty - w końcu z zapasem :)


W każdym razie macie okazję zobaczyć jak mała czarna z poprzedniego postu prezentuje się na mnie. Muszę koniecznie uzupełnić zapasy luźnych koszul z długim rękawem, choć na takie jak ta na zdjęciu wystarczy narzucić żakiet i można jesienią i zimą śmigać jak ta lala :)



Patrzę sobie na te zdjęcia i myślę, że chciałabym bardzo mieć taki kolor włosów jak na zdjęciach :) W rzeczywistości kolor jest sporo ciemniejszy...

Dobrej nocki Wam życzę!

10 października 2014

Mała czarna

Nie sukienka, a spódnica.


Z czarnej poliestrowej dzianiny z elastanem, bardzo przyjemnej w dotyku i noszeniu, oraz czarnej elastycznej eko-skórki. W większości uszyta na overlocku - żadnego zamka, żadnego rozporka. Dzięki elastyczności obu materiałów mogłam sobie na to pozwolić. Zaszewki zrobiłam, żeby lepiej się układała i nie podkreślała tak perfidnie tylnych krągłości ;) Dół podłożony podwójną igłą. W szyciu ekspres, o ile nie zaliczy się żadnej wpadki :) Ja zaliczyłam, a jakże. Pasek skóry złożyłam na pół, zszyłam dwa krótsze boki i chciałam po prostu przyszyć do dołu spódnicy. Chciałam zrobić to posługując się ściegiem elastycznym (prostym potrójnym) mojej stębnówki, ale skóra paskudnie lepiła się do stopki, a to z kolei zepsuło całą robotę. Jak wiadomo ściegu takiego nie da się spruć, więc odcięłam pasek od spódnicy i spróbowałam na overze. Nie dość, że szew paska zamiast trafić na środku tyłu trafił na boku. Byłoby dobrze gdyby nie to, że oba przesunęły się o jakieś 2 cm od siebie. Chciałam tak już zostawić, ale drażnił mnie ten widok, więc powtórzyłam operację z obcinaniem. Koniec końców spódnicę mam, ale nie wiem, jakie bluzki do niej nosić ;)





Póki co zdjęć na mnie nie będzie, chyba że wróci mi wena do pozowania a i fotograf będzie bardziej chętny ;)

Miałam problem z bloggerem, który "psuł" moje zdjęcia. Dzięki Wam, Joule i Jakatya, wszystko dzieje się jak należy. Dzięki za podpowiedź!

Udanego piątkowego wieczoru!