Wymyśliłam sobie, że tą tkaninę przeznaczę na spódnicę z zakładkami, a że miałam jej całkiem sporo, to umyśliłam, że chciałabym, żeby powstała z niej jeszcze spódnica z pełnego koła. Więc na ilości przeznaczonej na tę akurat spódnicę musiałam oszczędzać. Najpierw przeżyłam istne męczarnie nad ułożeniem zakładek, żeby było równo, obrysowałam tkaninę na każdym brzegu po każdej stronie, układałam i spinałam szpilkami chyba z pięć razy. Głowiłam się nad ty, jak szerokość zakładek wyliczyć, żeby równo był (w końcu podobno matematykiem jestem). NIC Z TEGO. Za każdym razem była klapa, spódnica okazywała się za wąska. W końcu stwierdziłam, że w nosie i z tym, będzie marszczona. Umyśliłam sobie nie zwykły pasek, a karczek. Po przyszyciu do niego spódnicy okazało się, że wygląda to z d**y... Zaczęło się prucie. Miałam już tego serdecznie dość. Nadal żyłując na ilości materiału, z tego co zostało skroiłam spódnicę z papavero, o taką:
No z tego, co zostało wyszła jak na ten model za krótka. Tkanina nie rozciąga się w ogóle, więc skroiłam ciut szerszą niż wynika z mojego rozmiaru, no i oczywiście jest za szeroka, zwłaszcza dołem. Jak już coś zaczyna iść źle, to na całego. Uwierzcie mi, męczyłam się cały weekend, nad JEDNĄ spódnicą. Fakt, że z podszewką, bo bez niej spokojnie pół miasta mogłoby moje cztery litery oglądać...
Generalnie model fajny, kolor fajny, ale co mi ona nerwów napsuła, to moje...
I na dodatek mam focha na M, że się zupełnie do zadania fotografowania nie przyłożył...
No, to mi ulżyło :)
bardzo ładna :) mięta!
OdpowiedzUsuńFakt, kolor całkiem fajny, dzięki :)
UsuńMateriał fajny, kolor fajny, model też. Ale TE nogi... ulala, bardzo zgrabne:)
OdpowiedzUsuńUlala! Aż się zaczerwieniłam! Miło słyszeć ;)
UsuńOch! "męki tworzenia"!!! ;-))) Ale nie ładuj spódnicy na dno szafy, bo prezentuje się zacnie! :-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś jak przejdzie mi niechęć do niej, to zwężę i MOŻE będę nosić ;)
UsuńMnie się podoba, szkoda jej na dno szafy! zawsze możesz ją trochę zwęzić u dołu. Ja też tak nieraz mam , wydaje się że będzie szybko i łatwo a kończy się na pruciu i słowach niecenzuralnych, niestety! ale człowiek uczy się na błędach :)
OdpowiedzUsuńByłoby zbyt prosto, gdyby tak wszystko od razu wychodziło :) jak mi niechęć do spódnicy minie, to ją zwężę ;)
UsuńE tam, wyszło bardzo przyzwoicie, noś! Chociaż szkoda, ze kontrafałdy nie wypaliły;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, szkoda... Może gdybym nie oszczędzała na materiale, to by wypaliły, a może jeszcze wypalą? :)
UsuńNie ma się co obrażać, tylko nosić spódnicę. Wyszła naprawdę ładne! I do tego piękny modny kolor. Nie zakopuj jej w szafie!!
OdpowiedzUsuńMoże w końcu uda mi się do niej przekonać :) Dzięki za miłe słowo :)
UsuńCały weekend? Ja jedną szyję dwa tygodnie...
OdpowiedzUsuńJest świetna, nie wierz fotkom robionym przez nieprzykładającego się fotografa, pfff ;-)
Mój rekord to jedno popołudnie, ale to dlatego, że zagryzłam zęby i postanowiłam, że nie pójdę spać, dopóki jej nie uszyję :)
UsuńTaki leniwy fotograf chyba rzeczywiście nie jest godny zaufania - to z pozdrowieniami dla Matysa ;)
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńWedług mnie spódniczka wyszła świetnie : ) !
Zapraszam:
mystersdaria.blogspot.com
Jeśli mój blog Ci się spodoba zaobserwuj, a z pewnością zrobię to samo ;)
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Jak to się mówi ładnemu we wszystkim ładnie:) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo jest mi miło, dziękuję :)
Usuńhahaha :) ladny wpis! na poprawe humoru :) to fakt, jak juz cos zaczyna zle isc, to dobrze sie nie skonczy. spodnica prezentuje sie wcale niezle, ale rozumiem, ze za kare musi swoje odlezec na tym dnie szafy...
OdpowiedzUsuńNo niestety, każdemu zdarza się pewnie coś zepsuć, mnie na pewno :) Spódnica ma swoją karę ;)
UsuńZazwyczaj moje nieudane przeróbki kończą tak samo :P za kare czekają w szafie aż je poprawie (o ile się da). Spódnica jest całkiem niezła, może się pogodzicie? ;)
OdpowiedzUsuńCzasami sobie myślę, że takie nieudane rzeczy najlepiej oddać/wyrzucić, żeby nie przypominały sobą porażki ;) Na ta chwilę nie widzę dla nas szans ;)
Usuń