No dobra, a teraz do rzeczy...
Po kilku dniach a wielu godzinach prawie skończyłam papaverową sukienkę. Nie obyło się oczywiście bez problemów, przeróbek i kombinowania... Na sukienkę poświęciłam dwie kupione na lumpie spódnice (około 8 zł.), zamek kryty (2,90 zł), troszkę fizeliny (parę groszy), nici i czas oczywiście :) Zaczęło się od prucia spódnic - tego nie cierpię, ALE jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma :) potem krojenie części sukienki - no i tu pojawił się problem, gdyż dość długie spódnice okazały się jednak za krótkie na sukienkę - stąd też kombinowanie - wymyśliłam sobie serduszko na łączeniu przedniej części sukienki. I co? I żałuję. Chyba to zbyt skomplikowane jak na moje szyciowe początki - w tym miejscu sukienka marszczy się, ciągnie i spłaszcza, czego strasznie nie lubię... Na szczęście na bokach i z tyłu wyszło w porządku, bo to proste szwy tylko. Najpierw zszyłam części przodu, później części tyłu, a następnie ramiona. Odszycia dekoltu i pach wykroiłam sama odrysowując formy od częściowo pozszywanej i rozłożonej na płasko sukienki, a przyszyłam według wskazówek Bożeny (część z Was pewnie już tą metodę zna, dla tej drugiej części podaję LINK do posta i filmiku) - okazało się, że całkiem to łatwe - DZIĘKUJĘ :) Poszywałam boki, przestębnowałam dekolt i pachy i po raz pierwszy na siebie założyłam. Co się okazało...? W talii za dużo, bod biustem za dużo, więc szpilki w rączkę, przypinanie, potem dopasowywanie - jak ja tego nie lubię... Ale podołałam. Na końcu trzeba było podłożyć dół sukienki - zrobiłam ją krótszą niż jest w oryginale i wydaje mi się, że powinna być bardziej wąska. Zrezygnowałam jednak z rozcięcia z tyłu, więc chyba zwężać nie będę, co by wygodniej się nosiło i chodziło..
To gadania byłoby na tyle, teraz zdjęcia...
Teraz troszkę szczegółów: odszycie pach - w jasnym kontrastowym kolorze. Myślę, że źle nie wygląda ;)
Odszycie dekoltu - na szczęście w realu wygląda lepiej :)
No i to nieszczęsne serduszko... Żałuję, że nie zrobiłam prostego cięcia, byłoby zdecydowanie lepiej...
Może macie pomysł, co z tym zrobić, żeby tak źle nie wyglądało...? Bo ja nie mam pomysłów...
p.s. sukienka PRAWIE skończona, bo myślę o doszyciu podszewki - jasna część prześwituje - czego na szczęście na tych zdjęciach nie widać :)
p.p.s. ze względu na małe przemeblowanie, od tej pory zdjęcia będą robione na tle mojej krzywo ściętej firanki (nie komentujcie tego, proszę ;) póki stała tak kanapa widać nie było :P )